Firmy pożyczkowe a walka z nieuczciwą konkurencją

dodał Sylwia Stwora
3 komentarze

Legalnie działające firmy pożyczkowe długo walczyły o to, aby wydostać się z jednego worka z parabankami. Jednak nieuczciwa konkurencja wciąż jest w grze. Czy istnieją rozwiązania, które pozwolą ograniczyć jej wciąż szkodliwe działanie na wizerunek rzetelnych pożyczkodawców? Z tym trudnym tematem zmierzyli się paneliści konferencji Loanline nowych możliwości sektora pożyczkowego: Jarosław Wyrzykowski, Prezes Zarządu Tempo Finanse; Jarosław Ryba, Prezes Związku Firm Pożyczkowych; Krzysztof Przybysz, Wiceprezes Ferratum Bank oraz Marcin Czugan, Radca Prawny, Dyrektor Departamentu Prawno-Legislacyjnego w KPF.

Największym zagrożeniem są garażowcy i pracownicy firmy

Firmy pożyczkowe wyrastają jak przysłowiowe grzyby po deszczu. Nie są one w żaden sposób regulowane, o co już nie raz branża zabiegała. Jarosław Wyrzykowski, Prezes Zarządu Tempo Finanse zauważa, że jedną z bolączek sektora pozabankowego są tzw. garażowcy, którym zależy jednorazowej współpracy z klientem.

jaroslaw-wyrzykowski-tempo-finanse

Chcieliśmy, aby powstał rejestr firm pożyczkowych oraz aby regulator wprowadził wystarczająco wysokie progi dochodu kapitałowego, co zwiększyłoby wiarygodność działających firm pożyczkowych. Sektor pozabankowy bardzo długo pracował na to, aby nie być traktowanym w kategorii parabanków. Po aferze Amber Gold, kiedy zrobiła się dość spora nagonka polityków na tę branżę, wszystkich nas uważano za oszustów, złodziei. Odbudowa wizerunku była czasochłonna, ale udało się i wydaje mi się, że dzisiaj jesteśmy już w zupełnie innym punkcie. Chciałbym tu wspomnieć o tzw. garażowcach. Dla nas oni, podobnie jak firmy, które nie dbają o klienta, są tak dużym zagrożeniem, jak firmy. Nie wszystkie te firmy posiadają scoringi, nie sprawdzają klienta w BIG-ach. Wydaje mi się, że tu tak naprawdę nie chodzi o pozyskanie klienta i długotrwałą współpracę z nim, ale krótkoterminowy zysk. Tempo Finanse od 10 lat współpracuje z tymi samymi klientami, którzy rok w rok biorą pożyczki i w ten sposób kontynuujemy współpracę. Nie zależy nam na jednorazowym zaspokojeniu potrzeb klienta czy jego zadłużaniu. Warto podkreślić jedną rzecz. Spółki, które nie posiadają zasad czy procedur współżycia społecznego często działają w taki sposób, który doprowadza klienta do pewnego zadłużenia, nie patrząc na to, jaka jest jego rzeczywista sytuacja. Większość siedzących na sali korzysta z baz danych, ale również posiada własne scoringi, co pozwala na unikanie sytuacji, o które jesteśmy posądzani, czyli o to, że wpędzamy klienta w tarapaty. Otóż tak nie jest, bo byłoby chyba istnym samobójstwem dla nas wszystkich, gdybyśmy chcieli sprawiać problemy klientom, z tego względu, że to automatycznie zamyka nam drogę do rozwijania naszego biznesu. Więc naszym celem, a przynajmniej spółki, którą reprezentuję, jest długotrwała współpraca z klientem.

Do kwestii nieuczciwych pracowników, którzy myślą, że sami świetnie poprowadzą biznes, mając bazę danych ze swojej poprzedniej firmy oraz „garażowców” tworzonych przez lokalnych biznesmenów, którym zależy na szybkim wzbogaceniu się odniósł się również Krzysztof Przybysz, Wiceporezes Ferratum Banku.

krzysztof-przybysz-loanline-nowych-mozliwosci

Jeden z prezesów firmy z sektora pozabankowego, która oferuje pożyczki z obsługą domową powiedział mi, że kiedy kilka lat temu UOKiK wysłał zapytanie do branży odnośnie tego, jak prowadzą biznes, to na pytanie „Kto jest Twoim bezpośrednim konkurentem?” nie wypisał firm z branży, ale wszystkich swoich pracowników. I tak wyniki raportu były bardzo ciekawe, bo z jednej strony widzieliśmy instytucje z pierwszych stron gazet, a z drugiej strony osoby fizyczne, które próbowały taką działalność prowadzić.

Ludzie wierzą, że prowadzenie biznesu pożyczkowego to banalna rzecz opierająca się na zasadzie: pożyczyć – oddać. Tym bardziej, gdy mamy bazę klientów, to niektórzy myślą, że już mają klucz do sukcesu. Często są to tacy biznesmeni lokalni, którzy wierzą, że jak zainwestują kilka milionów złotych, to bardzo szybko dużo zarobią. Życie pokazuje, że jest to bardzo trudny rynek. Tu trzeba zainwestować na kilka lat do przodu, aby naprawdę móc zbierać z tego profity. Przez to firmy, które po kilku miesiącach spotykają się z sytuacją, że nagle kończy się finansowanie, że klienci nie spłacają pożyczek zgodnie z pierwotnymi założeniami, zaczynają w sposób mówiąc kolokwialnie, niewłaściwy odzyskać swoje pieniądze. Tym samym wpływają niekorzystnie na wizerunek całego sektora.

Jarosław Wyrzykowski widzi jeszcze jeden obszar, który stanowi znaczące zagrożenie dla branży pożyczkowej.

jaroslaw-wyrzykowski-loanline

Przez nasze firmy przechodzi wielu pracowników. Tempo Finanse od dwóch lat zmaga się z nieuczciwą konkurencją, dlatego chciałbym zwrócić uwagę na zabezpieczenie baz danych, na pracowników przechodzących z jednej firmy do następnej. Dzisiaj pozyskanie klienta i leada, czy to w internecie czy offline, jest dość wysokie. Z przykrością muszę stwierdzić, że niektóre firmy wpadają na genialne pomysł. Po co wydawać pieniądze na marketing, skoro lepiej jest podkupić pracownika i zaoferować mu dwukrotnie wyższe wynagrodzenie oraz „wyssać” z niego bazę danych i w ten sposób zbudować własny portfel najlepszych klientów. Aby zdobyć stu nowych pożyczkobiorców- strzelam, bo nie jest to potwierdzone badaniami, trzeba podpisać 150 umów pożyczkowych. Natomiast pozyskując pracownika, który ma bazę klientów w głowie czy na innym nośniku, zyskujemy wykaz osób, które płacą idealnie. Takie postępowanie to są szkody naprawdę nie do odzyskania. Szacujemy straty naszej firmy na kilka milionów z tytułu tego, że kilkudziesięciu naszych pracowników przeszło do innej firmy. Skuszono ich wysokimi zarobkami, a po trzech miesiącach, kiedy wypompowano z nich wszystkie dane, powiedziano im, że od teraz będą pracować na normalnych stawkach, jakie obowiązują na rynku.

Podstawa to transparentność

Wiceprezes Ferratum Bank skupił się na etyce prowadzonego biznesu, wskazując trzy filary sprawiające, że będzie on miał charakter długoterminowy.

krzysztof-przybysz-ferratum-bank

Zawsze mnie uczono, że aby prowadzić długotrwały biznes potrzebne są trzy rzeczy. Po pierwsze, biznes ten musi być dochodowy. Po drugie, muszą go prowadzić profesjonaliści. A po trzecie, musi być on transparentny. Ta transparentność jest elementem, który zawiera w sobie etykę. Jeśli jesteśmy fair wobec klienta, potrafimy go wesprzeć w momentach, kiedy on naprawdę tego potrzebuje, a w branży pożyczkowej jest to często spotykana sytuacja, to myślę, że nie jest to rzecz, którą powinniśmy się jedynie zainteresować. To powinien być jeden z filarów prowadzenia tego biznesu. Dotyczy to nie tylko branży finansowej, ale każdego biznesu, aby mógł sprawnie funkcjonować. Jeśli traktujemy klienta przedmiotowo na zasadzie sprzedaży, a potem bezwzględnego egzekwowania zobowiązania, to szybko z tego rynku znikniemy. Bo tak, jak na niedawnej konferencji przedstawicielka firmy Deloitte powiedziała, że aby mieć biznes, trzeba mieć klienta, tak tylko poprzez zachowanie najwyższych standardów oraz indywidualne podejście do klienta jesteśmy w stanie tak naprawdę funkcjonować na rynku pożyczkowym. Jest to zatem kluczowy element.

Firmy pożyczkowe potrzebują pomocy mediów

Media nagłaśniają sprawy typu Kowalski pożyczył tysiąc złotych, a musi oddać 3000 zł czy nawet więcej. Mało lub wcale nie mówi się o tych rzetelnych firmach. Kto, zdaniem Jarosława Ryby, Prezesa Związku Firm Pożyczkowych, może pomóc w walce z nieuczciwą konkurencją?

jaroslaw-ryba-loanline

Tak naprawdę trzeba zadać sobie pytanie: w jaki sposób, nie tylko UOKiK, ale również media, które stawiają pod pręgierzem firmy pożyczkowe, mają rozróżnić te rzetelne od tych, które są czarnymi owcami na rynku i które w pewien sposób psują reputację. Tak naprawdę trudno jest znaleźć taki wyróżnik. Nie istnieje żadna czarna lista, choć były takie propozycje. Nie istnieje publiczny rejestr firm pożyczkowych, chociaż wszyscy go pragną. Tak naprawdę lista czarnych praktyk czy też podmiotów stosujących takie praktyki byłaby pożądana. Wprawdzie nie zastąpi ona rejestru, natomiast nie ma podmiotu, który mógłby poprowadzić taką listę, ponieważ naraża się przez to na odpowiedzialność za naruszenie dóbr osobistych każdej wpisanej na nią firmy. W związku z tym pojawia się wielki problem związany z deficytem informacji. Media, UOKiK, komentatorzy nie wiedzą, w jaki sposób rozróżnić firmy rzetelne od firm garażowych, które czasem łamią prawo. Dlatego bardzo często media upubliczniając karygodne sytuacje i opisując case konkretnej osoby, która została naciągnięta, ilustrują przykład stronami internetowymi czy przebitkami reklam największych firm pożyczkowych. W ten sposób niejako utożsamiają te negatywne praktyki, łamanie prawa z tymi najbardziej rozpoznawalnymi markami, co przekłada się na wizerunek całej branży. W tym momencie przyglądamy się pewnej inicjatywie Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Stowarzyszenie uruchomiło na rynku kapitałowym listę alertów, wpisując na nią spółki giełdowe, które nie przestrzegają zasad ładu korporacyjnego i naruszają przepisy informacyjne. Działa to na podstawie bardzo jasnych kryteriów, aczkolwiek rekomendacja, jaka z tego płynie do inwestora jest jednoznaczna – lepiej danej spółki unikać. Obserwujemy to, jak Stowarzyszenie będzie sobie radzić z prowadzeniem tej listy i czy nie narazi się na odpowiedzialność ze względu na firmy, które poczuły się poszkodowane.

Zdaniem Jarosława Ryby niezbędne jest wypracowanie branżowego consensusu.

jaroslaw-ryba-loanline-nowych-mozliwosci

Potrzebna jest nam debata największych organizacji, największych firm, po to, aby ustalić pewne standardy i przyjąć wspólny branżowy kodeks dobrych praktyk, który zostałby w jakiś sposób zaakceptowany przez UOKiK. Już rozmawialiśmy z Urzędem na ten temat i on jest otwarty na taką inicjatywę. Tylko należy pamiętać, że jeśli stworzymy taki kodeks i zobowiążemy się do przestrzegania standardów ponad wymagane przepisy, bo kodeks dobrych praktyk nie może powielać obecnie obowiązujących przepisów, to będziemy musieli się do tego zastosować. Deklarowanie, że stosuje się wysokie standardy, a w praktyce się ich nie przestrzega, tak naprawdę jest czynem nieuczciwej konkurencji, za który UOKiK może nałożyć karę. Zatem odpowiedzią na to, aby odciąć się od negatywnych zjawisk w branży jest dalsza samoregulacja i consensus ogólnobranżowy.

Na pytanie prowadzącej debatę Agnieszki Klejne, CMO Best Communication, czy tworzenie list z tysiącami firm pożyczkowych ma sens, bo zwykle klientowi, który szuka pożyczkodawcy nie chce się wertować długiej listy i dlatego przydałoby się coś bardziej konstruktywnego, prezes ZFP odpowiedział, że tak.

agnieszka-klejne-loanline

Ta lista nie jest dla konsumentów. To jest lista dla branży. Rozmawiałem kiedyś z pracownikami BIK-u i oni mieli wątpliwości, czy współpracować z firmami pożyczkowymi ponieważ trudno jest rozróżnić podmioty. Co miesiąc na rynek wchodzą kolejne znaczące przedsiębiorstwa, marki są bardzo zbliżone. W związku z tym taka lista byłaby pomocą dla branży oraz regulatora i nadzorcy.

UOKiK skupia się tylko na znanych markach

Mówiąc o walce z nieuczciwą konkurencją wspomniano o roli Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Temat podjął Marcin Czugan, Radca Prawny, Dyrektor Departamentu Prawno-Legislacyjnego w KPF.

marcin-czugan-loanline-nowych-mozliwosci

Jeśli chodzi o kwestię rejestrem nierzetelnych podmiotów to pragnę zauważyć jedną rzecz. 10 czerwca 2014 roku została wprowadzona nowelizacja ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów i tam w artykule 73 a, mało kto o tym wie, zostało stworzone coś na wzór listy ostrzeżeń dotyczących wszystkich przedsiębiorców. Jeśli prezes UOKiK dojdzie do wniosku, że dalsze funkcjonowanie danego przedsiębiorcy zagraża konsumentom czy też może powodować szkody to ma prawo publicznie poinformować na swojej stronie internetowej z wymienieniem danych firmy oraz podać informację o zachowaniu, które może wywołać szkodę. Ale, po pierwsze musi znać taką firmę i do niej dotrzeć, wszcząć postępowanie, zebrać materiał dowodowy uprawdopodabniający to przypuszczenie i dopiero na taką listę umieścić. Jeśli więc dziś rozmawiamy o firmach krzak, jasnym jest to, że prezes UOKiK dotrze tylko do tych firm, do których może dotrzeć. Proszę przyjrzeć się trzem ostatnim raportom UOKiK, pierwszy z grudnia 2013 roku dotyczący udzielania kredytów konsumenckiego u wszystkich kredytodawców oraz następne dwa dotyczące reklam i opłat. Proszę zobaczyć, jakie podmioty były tam diagnozowane. Czy chociaż jedna z firm nie jest nam znana? No nie. Są to wyłącznie te podmioty, które działają transparentnie, które działają w sposób tzw. publiczny. Mamy zatem jakiś benchmark. Z drugiej strony nie możemy iść w stronę listy ostrzeżeń Komisji Nadzoru Finansowego sprzed nowelizacji, która niedługo będzie miała miejsce, gdzie istniała regulacja pozwalająca wpisać dane przedsiębiorcy na listę, ale nie było zapisu umożliwiającego na wykreślenie z tej listy. Odpowiadając na pytanie, lista – w porządku. Wydaje mi się, że uzyskanie consensusu branżowego na to, aby takie inicjatywy popierać, jak najbardziej. Zresztą to jak pracowaliśmy w trakcie procesu legislacyjnego pokazało, że kierunkowo możemy mówić jednym głosem. My jako KPF zawsze popieraliśmy takie inicjatywy dotyczące samoregulacji, więc pytanie nie brzmi czy tylko kiedy?

Krzysztof Przybysz podzielił się swoją teorią na temat tego, dlaczego UOKiK weryfikując firmy z branży pożyczkowej skupia się na tych najlepiej znanych.

krzysztof-przybysz-loanline

Mam taką swoją teorię spiskową, mianowicie praca jaką należy wykonać przy weryfikacji podmiotu oferującego usługi finansowe, czy to spółki osobowej, która oferuje 3 pożyczki w ciągu roku a instytucji, która udziela ich kilkaset tysięcy jest taka sama. Natomiast kara jaka zostaje finalnie nałożona na obie spółki jest niewspółmiernie różna, bo we wspomnianym raporcie były 3-4 mniejsze firmy, które otrzymały karę w wysokości 3 tys. zł. Jednak w znacznej mierze były to podmioty, które otrzymywały karę w wysokości pół miliona złotych, a lider nawet 12 mln zł. Co pokazuje, że jeśli Urząd ma się skupić na jakiś instytucjach to będą to te, które przyniosą odpowiednie wartości wyższe niż małe podmioty.

Co robić, gdy ktoś psuje rynek?

Krzysztof Przybysz nie do końca widzi skuteczne rozwiązanie na likwidację szarej strefy, ale zwraca uwagę, na to, że zmiany nie będą możliwe bez wsparcia mediów.

krzysztof-przybysz-ferratum

Możemy zgłaszać problem, ktoś może się tym nie zainteresować. Weźmy przykłady głośnych spraw, gdzie klient pozywa firmę, która właśnie udzieliła mu pożyczki na tysiąc złotych, a potem szósty rok ściąga należne odsetki. Sąd nie wie, co z tym zrobić, lawiruje takimi sytuacjami, a potem to się pokazuje w telewizji i to idzie na nasze konto, bo to my, jako sektor finansowy musimy się za takie sytuacje tłumaczyć. Jak zatem walczyć z takim rynkiem? Na pewno poprzez własne działania. Bo jeśli firmy pożyczkowe będą działały w sposób etyczny i transparentny, a jednocześnie będą indywidualnie podchodzić do klienta to klienci to zauważą i będą korzystać z tego typu usług. Nie ukrywając, firmy krzaki istnieją od zawsze, a jak wspomniał w swojej prezentacji Dyrektor Generalny KPF Andrzej Roter, nasz rynek cały czas się rozwija. Nie możemy więc powiedzieć, że te firmy krzak psują rynek. One po prostu są i to nie do nas należy kwestia, jak mamy to rozwiązać. ZFP proponował wprowadzenie rejestru. Myślę, że prawidłowe działanie tych rzetelnych firm sprawi, że klienci nie będą się zadłużali w firmach krzakach. Jest to możliwe głównie dzięki komunikacji, jaką prowadzą media. Jednak potrzebna jest zmiana w tym temacie, bo aktualnie mówiąc o nieuczciwych firmach, media wrzucają wszystkich do jednego worka, pokazując przykłady reklam Profi Credit czy Ferratum, jako tych, które są złe. Mamy do czynienia z sytuacjami, gdzie jest mowa o jednoosobowej firmie z Legnicy, a prezentowane są firmy z pierwszych stron gazet. Rozgraniczenie tych obszarów spowoduje odsiewanie tych firm, które próbują oszukać klienta, a tym samym popsuć cały rynek.

Z tezą Wiceprezesa Ferratum Banku, że praktycznie nie można nic zrobić, nie zgadza się Jarosław Wyrzykowski.

jaroslaw-wyrzykowski-loanline-nowych-mozliwosci

Jestem w branży pożyczkowej od 15 lat i wydaje mi się, że najlepszym sposobem na walkę jest edukacja naszych klientów. Musimy dokładnie instruować ich, jak czytać oferty, a sami od siebie dać bardzo czytelne reklamy, które będą pokazywać ponoszone przez niego koszty i rzetelnie informować go, co sprzedajemy i jakie opłaty się z tym wiążą. Powinniśmy też edukować klientów, aby umieli sami ocenić, jaka firma daje jaką ofertę, żeby dokładnie wiedzieć o co zapytać i jak czytać umowy. To jest klucz. Mamy na rynku mnóstwo podmiotów posiadających bardzo skomplikowaną umowę. W mojej firmie zwracam uwagę na to, żeby sformułowania były jak najprostsze, aby klient potrafił to odczytać i zrozumieć, co zawiera umowa i jakie niesie za sobą konsekwencje. Klienci bardzo często mówią, że zostali oszukani, ale trzeba sobie szczerze powiedzieć, że to wynika z nieczytania umów. Są propozycje, aby UOKiK podszywał się pod klienta i tak weryfikował, w jaki sposób działają firmy. To jest dobra metoda. My to stosujemy już dzisiaj, aby jak najlepiej edukować pracowników, którzy mają udzielać rzetelnych informacji oraz wskazywać na istotne paragrafy. Klient ma sam świadomie podejmować decyzję o wzięciu pożyczki czy kredytu. Jeśli połączymy te wszystkie rzeczy, to myślę, że to pomoże w wyeliminowaniu nieuczciwej konkurencji.

Również Jarosław Ryba uważa, że w edukacji klientów widać duże braki. Dotyczy to nie tylko firm pożyczkowych, ale również banków.

jaroslaw-ryba-loanline-nowych-mozliwosci

Jako ZFP, w nowej kadencji zaproponujemy Ministerstwu Edukacji włączenie wiedzy o kredytach do programu szkól średnich, tak żeby nowe pokolenie, które wchodzi na rynek, tę wiedzę przynajmniej w aspekcie wspomagania domowego budżetu posiadało. Nie mówię o elementach bankowości, ale o podstawowej wiedzy z zakresu finansów osobistych. Jeśli natomiast chodzi o szarą strefę, to problem jest trochę bardziej złożony. W przypadku firm pożyczkowych mamy do czynienia z dwoma procederami – firmami, które są pseudopożyczkowe, które obiecują udzielenie pożyczki i pod tym pozorem wyłudzają od klienta np. opłaty przygotowawcze. Wydaje mi się , że z tym problemem sobie poradzimy, bo w życie wchodzą nowe przepisy nadzoru nad rynkiem finansowym, które nakazują zwrot wszystkich pobranych od klienta opłat w przypadku odmowy udzielenia kredytu. To może być też duże wyzwanie dla firm online, które pobierają opłaty rejestracyjne – być może ten grosz będzie trzeba odesłać, co organizacyjnie może stanowić problem. Jednak na tę chwilę taki zapis eliminuje firmy typu Pomocna Pożyczka, Dobra Pożyczka, Skarbiec czy Baltic Money. Drugim procederem równie groźnym są firmy, które udzielają pożyczek, a następnie stosują proces spłaty w nieskończoność. Klient płaci raty, nie otrzymuje żadnych pokwitowań lub pod pozorem pokwitowań, klient podpisywał nowe umowy pożyczek. Z tym można sobie poradzić. Przykładem jest Słowacja, która wprowadziła obowiązek obrotu bezgotówkowego. Poza siedzibą przedsiębiorstwa, czyli np. w domu klienta nie można udzielić pożyczki czy odbierać gotówki w miejscu zamieszkania pożyczkobiorcy. Może to być przekaz pocztowy, karta przedpłacona, gotówka wypłacona na poczcie czy w siedzibie firmy. Wszystkie transakcje są rejestrowane, a w przypadku sytuacji spornych sąd ma jasną sytuację i generalnie to eliminuje większość problemu firm nadużywających zaufania klientów.

Czy ustawa antylichwiarska zmieni coś w życiu klienta?

W marcu 2016 roku wchodzi w życie nowelizacja ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym, która przewiduje spore zmiany na rynku pozabankowym. Koszty pożyczki zostaną objęte 55-procentowym limitem w skali roku, ograniczeniu do 15 proc. ulegną koszty windykacji, firmy będą musiały posiadać kapitał zakładowy w wysokości co najmniej 200 tys. zł, a za prowadzenie nielegalnej działalności grożą kary do 10 mln zł i do 5 lat pozbawienia wolności.  Co w praktyce się zmieni według Radcy Prawnego, Marcina Czugana?

marcin-czugan-loanline

Czy regulacja coś zmieni? Odpowiem – tak, coś zmieni. Natomiast co zmieni, tego nie wiem. Dlaczego? Wychodzę z takiego założenia, że ten kto jest nieuczciwy, to niezależnie od tego, jaką regulację mu się wprowadzi, to on nadal będzie nieuczciwy. Naiwnością byłoby sądzić, że wprowadzi się limit 55 proc. rocznie i to odsieje firmy krzak. Stawiam taką tezę, że nowelizacja ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym jest branży pożyczkowej potrzebna z dwóch powodów. Po pierwsze, aby uwiarygodnić sektor jako element rynku finansowego. Po drugie, aby przestrzec branże przed innymi zmianami, które mogłyby być przeprowadzone przez niewłaściwe ręce i być bardziej niekorzystne niż obecna regulacja. Już nikt po wejściu nowych przepisów nie powinien nazwać rzetelenych firm pożyczkowych pseudofirmami, parabankami czy shadow bankingiem. Ostatnio EBA podała definicję shadow bankingu – to firmy działające m.in. w obszarze pożyczkowym, które nie podlegają nadzorowi. Dzięki ustawie polska branża do shadow bankingu nie należy.

Przedstawiciel KPF odniósł się też do kwestii tego, że w trakcie prac nad ustawą antylichwiarską nie zawsze między regulatorem a branżą miała miejsce odpowiednia komunikacja.

marcin-czugan-kpf

Wielka Brytania zawsze stanowiła dla mnie wzór rozmów na linii regulator – branża. FCA, czyli Financial Conduct Authorithy, przed podjęciem decyzji o tym, czy zastosować limit na koszty przeprowadziła duże badanie przez Uniwersytet w Bristolu. To badanie, które było skierowane do tzw. short term high cost loans, wypadło znakomicie. Wykazało, że jest zapotrzebowanie na te pożyczki, że one uzupełniają niszę, że konsumenci, którzy nie będą mieli dostępu do pożyczek rzeczywiście na tym stracą. Pokazywałem to w Europie jako przykład racjonalnego ustawodawstwa. Trzy miesiące później FCA zaproponował limit 0,8 proc. kosztu pożyczki w skali tygodnia. Maksymalnie 100 proc. I nie było żadnej dyskusji. Kilka dni temu dyrektor wykonawczy FCA powiedział – ponieważ tam, aby udzielać pożyczek pieniężnych potrzebna jest autoryzacja FCA, że na skutek wprowadzenia nowych przepisów szacują, że co 6-7 firma uzyska autoryzację. Koniec kropka. Żadnego komentarza. Teraz odnosząc się do procesu legislacyjnego w Polsce, kiedy to przeszliśmy od limitu 30 proc. całkowitej kwoty kredytu bez względu na okres kredytowania, przez 50 proc. całkowitej kwoty kredytu bez względu na okres kredytowania, a skończyliśmy na 55 proc. rocznie i mówiąc, że ten regulator z nami nie dyskutował, to taka teza jest obarczona pewną dozą błędu.

Czy efekt jest satysfakcjonujący? Nie. Poziom limitu jest zdecydowanie za niski. Ale ten dialog był, wprawdzie raz lepszy, raz gorszy. Oczywiście finalny poziom kosztów rzeczywiście można powiedzieć, że nie był przedyskutowany z branżą w momencie kiedy ustalano ten mechanizm uzależniający wysokość limitu od długości trwania pożyczki, ale co do zasady ten dialog był.

 

Podobne wpisy

3 komentarze

Maria Malinowska 17 października 2015 - 21:27

Korzystałam wielokrotnie z Ferratum, wiarygodna firma na rynku konkurencji bankowei

Odpowiedz
Sławomir More 6 kwietnia 2017 - 14:11

Z ciekawością przeczytałem ta relacje z konferencji i powiem szczerze ze nie ma gorszego wyboru niż pożyczkodawcy prywatni bardzo dużo oszustów i naciągaczy . Z drugiej strony tez jako doradca niejednokrotnie widziałem u swoich kolegów perfidne oszukiwanie klientów im bardziej nie świadomy klient tym bardziej niektórzy wciskają im po prostu kłamstwa a potem całość rzutuje na firmę która udzieliła pożyczki. I tak tylko uczciwością zdobywa się dobrych klientów tych rzeczywiście spłacających bo jak ktoś zna wszystkie szczegóły to i sam wie ze decydując się na ofertę jest ja wstanie spłacić osoba oszukana to osoba najczesciej nie spłacająca.
Tez doskonale wiem że wile osób pożycza i nie oddaje zawsze tym osoba uświadamiam ze tak praktyka wiąże się z konsekwencjami a takiego klienta łatwo wyczuć i często sami rezygnują.

Odpowiedz

Zamieść komentarz