Reklama wprowadzająca w błąd, braki w umowie i pomijanie ważnych informacji w ofercie, utrudnianie dostępu do umowy czy zawyżanie opłat przygotowawczych i windykacyjnych – z takimi zagrożeniami, zdaniem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, najczęściej mogą spotkać się osoby wybierające usługi firm pożyczkowych. Po raz kolejny UOKiK apeluje, aby klienci decydujący się na pożyczkę pozabankową, uważnie czytali dokumenty, które podpisują.
Zgodnie z danymi Związku Firm Pożyczkowych, wartość pożyczek udzielanych przez pozabankowy sektor pożyczkowy w ciągu ostatniego roku mogła osiągnąć poziom nawet 5 mld zł. Dla porównania, w 2013 roku było to 3,1 mld zł, a w 2008 roku – ok. 1,5 mld zł. Wysoka dynamika rozwoju branży, której działalność nie podlega nadzorowi, a co za tym idzie – nie wymaga posiadania odpowiednich licencji Komisji Nadzoru Finansowej, po raz kolejny stała się podstawą do wystosowania przez UOKiK ostrzeżenia do osób, które poszukują szybkiego wsparcia finansowego bez zbędnych formalności.
Po pierwsze, Urząd zwraca uwagę na reklamy wprowadzające w błąd, czyli takie, które w materiałach promocyjnych prezentowanych w różnych mediach oraz ulotkach sugerują korzystniejsze warunki niż w rzeczywiście zawieranych umowach. Jak podkreśla UOKiK, rzetelna reklama powinna dostarczać informacji o stopie oprocentowania, całkowitym koszcie i całkowitej kwocie zobowiązania oraz rzeczywistej rocznej stopie oprocentowania. Aby mieć pewność, że nie zostaniemy oszukani, należy sprawdzić, czy treść proponowanej umowy jest zgodna z przekazem reklamowym.
Drugą niedozwoloną praktyką wśród firm pożyczkowych są braki w umowie (nie ma informacji o całkowitej kwocie do zapłaty, wysokości RRSO czy dziennych odsetek w przypadku odstąpienia od umowy), a także niedostarczanie formularza informacyjnego, który klient powinien otrzymać zanim podpisze umowę. Jak zauważa Urząd, zdarzają się sytuacje, w których przekazanie pieniędzy nie wiązało się z zawarciem umowy pisemnej, dlatego zawsze należy żądać rzeczowej i szczegółowej odpowiedzi na wszelkie pytania oraz dostarczenia umowy na piśmie.
Kolejnym uchybieniem, którego najczęściej dopuszczają się firmy pozabankowe, to zdaniem UOKiK, pobieranie opłat przygotowawczych nieodpowiadających rzeczywistym kosztom wynikającym z zawarcia umowy oraz zbyt wysokie opłaty za działania windykacyjne. W skrajnych przypadkach, wezwania do zapłaty mogą pochłonąć aż 200 zł, a windykacja terenowa dwa razy tyle. Urząd zaleca, aby uważnie sprawdzać opłaty dodatkowe (np. za rozpatrzenie wniosku, za wydanie decyzji, za wizyty przedstawiciela pożyczkodawcy w domu, ubezpieczenia itp.) i możliwość zwrotu wydanych pieniędzy, gdy nie zawarto umowy.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przypomina również, że mamy możliwość odstąpienia od umowy w ciągu 14 dni od jej podpisania. Nie trzeba tłumaczyć powodów tej decyzji. Co więcej, pożyczkodawca nie może uzależniać możliwości odstąpienia od umowy od uprzedniej spłaty zobowiązania lub wcześniejszego uzgodnienia.
UOKiK apeluje, aby nie podpisywać dokumentów, których nie rozumiemy i zawsze prosić przedstawiciela pożyczkodawcy o wyjaśnienie wątpliwych zapisów. Gdy dalej nie jesteśmy pewni, czy przypadkiem firma nie chce nas oszukać, można zwrócić się ze wzorcem umowy i innych dokumentów do miejskiego czy powiatowego Rzecznika Konsumentów.
Warto dodać, że nie można wrzucać wszystkich przedstawicieli sektora pozabankowego do jednego worka. Na rynku działa wiele legalnych podmiotów, które przestrzegają przepisów prawa i dbają o to, aby udzielenie pożyczki nie wiązało się z ryzykiem wpadnięcia klienta w spiralę zadłużenia, a dla pożyczkodawcy nie oznaczało straty środków. Mowa tu m.in. o firmach certyfikowanych przez Loan Magazine, działających w myśl zasad odpowiedzialnego pożyczania. Wbrew pozorom, nie każdy wniosek o pożyczkę jest równoznaczny z wypłatą środków. Jak pokazują analizy, jedynie 4 na 10 aplikacji kończy się wydaniem pozytywnej decyzji.
Sylwia Stwora