Eksperci są zgodni co do konieczności uregulowania sektora pożyczkowego. Jednak trudno im jednoznacznie stwierdzić, czy opublikowany w dniu 8 kwietnia 2015 r. projekt nowelizacji przepisów, faktycznie poprawi sytuację konsumentów. Nowe przepisy – paradoksalnie – mogą pozwolić na jeszcze większe, niekontrolowane zadłużenie Polaków.
8 kwietnia 2015 r. Ministerstwo Finansów przedstawiło kolejną wersję projektu ustawy, mającej regulować branżę pożyczkową. Wśród najważniejszych celów niezmiennie od niemal dwóch lat wymienia się ochronę konsumentów przed nieuczciwymi praktykami instytucji finansowych. Niestety, prognozowane skutki nowych przepisów, odbiegają coraz bardziej od deklarowanych celów.
W debacie nad planowaną regulacją pojawiają się coraz bardziej alarmujące głosy ekspertów, którzy twierdzą, iż nowe przepisy mogą skutkować wzrostem zadłużenia Polaków, skoro będą oni zdani na konieczność zaciągania pożyczek w wyższych kwotach i rozłożonych na dłuższe okresy spłat. Do takich wniosków doszedł m.in. mec. Piotr Zimmerman, który na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” oceniał opublikowany dzień wcześniej nowy projekt ustawy. Na inne zagrożenia nadmiernej regulacji zwrócił również uwagę Prezes UOKiK – Adam Jasser, który jeszcze w styczniu stwierdził, iż przeregulowanie rynku pożyczek pozabankowych może stworzyć podziemie pożyczkowe, na którym będą rządziły zasady mafijne.
Priorytetem nowych przepisów miało być ograniczenie kosztów związanych z pożyczkami. Analiza treści nowych przepisów – a nie tylko deklarowanych celów – prowadzi jednak do wniosku, że projektowany limit kosztów ma charakter wyłącznie pozorny. Wszystko to za sprawą legislacyjnych luk oraz specjalnych furtek, które w praktyce umożliwiają zachowanie status quo. Na przykład limitowi nie będą podlegać opłaty, które są dla klienta fakultatywne, czyli na przykład koszty dodatkowej obsługi domowej. W efekcie, nowe przepisy nie uchronią konsumentów przed tym, przed czym miały ich chronić – tj. przed wpadaniem w nadmierne zadłużenie lub wręcz w pętlę kredytową.
Nowa regulacja ponadto pomija milczeniem problem nieetycznej sprzedaży pożyczek, która wiąże się z wywieraniem presji na konsumentach i wykorzystywaniem ich trudnego położenia. Na bliżej nieokreśloną przyszłość odłożono również kwestię regulacji zasad oceny zdolności kredytowej i powstanie publicznego Rejestru Firm Pożyczkowych.
Tworząc nową ustawę zamieciono wiele problemów pod dywan, uznając że po prostu ich nie ma. Następnie, kiedy okazało się, że nowe przepisy w zasadzie nie realizują deklarowanych celów, posunięto się jeszcze dalej. Obecnie już mało kto ma świadomość, co tak naprawdę jest zapisane w omawianym projekcie ustawy, natomiast o nowelizacji mówi się w zasadzie wyłącznie w kontekście deklarowanych celów. Sęk w tym, że tak samo jak ukrycie brudów pod dywanem nie powoduje ich automatycznego zniknięcia, tak samo deklarowanie – skądinąd słusznych – celów, nie spowoduje ich automatycznej realizacji – ocenia Paweł Grabowski, dyrektor ds. prawnych ZFP.
Ponieważ projekt jest jeszcze na etapie konsultacji międzyresortowych, Związek Firm Pożyczkowych apeluje o uwzględnienie w nim przepisów nakazujących dokładniejsze badanie zdolności kredytowej klientów z wykorzystaniem danych z Biur Informacji Gospodarczej i Biura Informacji Kredytowej, wprowadzenie ograniczeń dla agresywnej sprzedaży chwilówek w domach klientów, oraz licencji dla firm pożyczkowych – tak jak zrobiono to na Słowacji.
Bez refleksji nad jakością regulacji nie powiedzie się skuteczne uzdrowienie sektora. Liczymy na to, że zaproponowane zmiany zostaną przeanalizowane jeszcze na etapie konsultacji rządowych, aby uniknąć konieczności zgłaszania potrzebnych poprawek już w komisjach sejmowych – podsumowuje Jarosław Ryba, prezes Związku Firm Pożyczkowych.