Rząd przyjął projekt ustawy mającej ukrócić „lichwiarskie” praktyki stosowane przez przedstawicieli sektora pozabankowego. Nad bezpieczeństwem pożyczkobiorców ma czuwać Komisji Nadzoru Finansowego, która zyska nowe kompetencje w stosunku do firm pożyczkowych.
Koniec z lichwą
Jedną z najważniejszych zmian, jakie czeka rynek pozabankowy, wiąże się z tym, że legalność działalności jego przedstawicieli będzie weryfikować KNF na identycznych zasadach, jakie aktualnie stosuje w odniesieniu do firm funkcjonujących na rynku kapitałowym. Nowe przepisy mają uniemożliwić prowadzenie biznesów przedsiębiorcom, którzy nie posiadają odpowiedniego zezwolenia Komisji, a ich działanie zmierza do oszukania potencjalnych klientów.
Nowe uprawnienia KNF
Zmiana będzie polegać na tym, że gdy klient zgłosi podejrzenie, że podmiot nielegalnie gromadzi pieniądze, wówczas KNF może podjąć aktywne poszukiwania dalszych informacji, które mają potwierdzić to, że doszło lub nie doszło do przestępstwa. Z tym, że nie musi ograniczać się wyłącznie do ulotek promocyjnych, umów między pożyczkodawcą i pożyczkobiorcą czy informacji na stronie internetowej podmiotu.
Kara za działalność parabankową
W przypadku złamania przepisów, czyli prowadzenie działalności parabankowej bez zezwolenia, na firmę może zostać nałożona grzywna rzędu nawet 10 mln zł i do 5 lat więzienia (dotychczas było to odpowiednio 5 mln zł i do 3 lat pozbawienia wolności). Ponadto, brak przekazywania informacji o sytuacji klientów (spłacalności zobowiązań) może kosztować firmę pożyczkową nawet 30 tys. zł.
Kluza wytyka błędy nowej ustawy
Do nadania nowych kompetencji organowi nadzoru sceptycznie podchodzi Stanisław Kluza, pełniący funkcję przewodniczącego KNF w latach 2006-20011. Jego zdaniem, działania Komisji już teraz charakteryzuje rozdźwięk. Z jednej strony nakłada dużo wysokich sankcji na podmioty rynku kapitałowego, biura maklerskie, fundusze inwestycyjne, prywatnych inwestorów, spółki, a z drugiej strony ulgowo traktuje banki – co widać chociażby po tym, że w 2014 roku żaden z nich nie został ukarany. Kluza twierdzi też, że decyzje w sprawie wpisu na listę ostrzeżeń publicznych powinny być wydawane w trybie administracyjnych, co daje możliwość odwołania. Tymczasem, aktualnie jest tak, że po dokonaniu wpisu nie można go wycofać. A przecież pomyłka może poważnie nadszarpnąć wizerunek firmy.
Były szef KNF podważa również uprawnienie Komisji do przekazania prokuraturze tajemnicy bankowej już w zawiadomieniu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, a także upubliczniania wrażliwych danych podczas gdy jeszcze nie wydano ostatecznego wyroku o winie. Taki tryb działań może doprowadzić do nadużyć i być wykorzystywany np. do walki z przeciwnikami politycznymi. Ekspert proponuje, aby odpowiednia informacja trafiała do mediów dzień po zawiadomieniu. Dodaje również, że KNF nie powinno bawić się w prokuraturę, ale spełniać rolę nadzorcy dążącego do utrzymania stabilności i bezpieczeństwa na rynku pozabankowym.
Głos Stanisława Kluzy jest kolejnym potwierdzającym konieczność uregulowania sektora pożyczek pozabankowych, ale w oparciu o dobrze przemyślane i rozważne przepisy, które nie zahamują dynamicznie rozwijającego się rynku firm pożyczkowych. Nowa ustawa ma zwiększać bezpieczeństwo pożyczkobiorców, jednak w obecnym kształcie nadal jednym z jej podstawowych błędów może być wyeliminowanie z rynku legalnych podmiotów udzielających mikropożyczek online do kwoty 500 zł z okresem spłaty do 30 dni. To może zaprocentować zwróceniem się potencjalnych klientów branży pożyczkowej w stronę szarej strefy, a co za tym idzie – zamiast chronić może zwiększać ryzyko nadmiernego zadłużenia.