Przy pierwszym podejściu Ministerstwa Finansów do zmiany ustawy o nadzorze bankowym i prawie bankowym proponowany limit pozaodsetkowych kosztów pożyczki wynosił 30 proc. wartości zobowiązania. Po konsultacjach z branżą, która ogólnie niechętnie podchodzi do tego pomysłu, doszło do podwyższenia parametru na 50 proc. Teraz resort będzie próbował przekonać do wprowadzenia limitu, którego wysokość będzie uzależniona od okresu kredytowania.
Resort finansów za sprawę priorytetową w założeniach związanych z projektem, który miałby usystematyzować sposób działania rynku firm pożyczkowych uznał konieczność wprowadzenia limitu pozaodsetkowych kosztów dodatkowego zastrzyku gotówki. Wiąże się to z tym, że pożyczkodawcy często wykorzystują zniesione z końcem 2011 roku ograniczenie w postaci 5 proc. kwoty dodatkowych udzielonego kredytu konsumenckiego (art. 7a poprzedniej ustawy o kredycie konsumenckim) i teraz oprócz odsetek (ograniczone ustawą antylichwiarską – ich wysokość nie może być wyższa niż 4-krotność stopy lombardowej Narodowego Banku Polskiego) obwarowują udzielenie pożyczki wieloma dodatkowymi kosztami, które znacząco podnoszą ostateczną kwotę zadłużenia, np. opłatą za rozpatrzenie wniosku, dodatkowym, obowiązkowym ubezpieczeniem, itp.
Najnowsza propozycja zmian Ministerstwa Finansów zakłada wprowadzenie dwuczęściowego limitu. Pierwszy w postaci 25 proc. wartości udzielonej pożyczki, a drugi w wysokości 30 proc. wysokości zobowiązania w skali rocznej. Ponadto, suma kosztów przy użyciu tych dwóch ograniczeń nie może być wyższa niż 100 proc. wartości świadczenia w całym okresie jej spłaty.
Można spodziewać się, że branża pożyczkowa i tym razem będzie na „nie”, gdyż większość jej przedstawicieli podkreśla, że ogólnie wprowadzenie limitu kosztów pożyczki uderzy w uczciwie działające podmioty. Zróżnicowanie cenowe ofert umożliwia walkę o klienta z konkurencją. Jeśli wszyscy będą pożyczać według wprowadzonych ograniczeń, biznes stanie się nieopłacalny i może spowodować konieczność wycofania się podmiotów z rynku. To z kolei zwiększy prawdopodobieństwo, że potrzebujący dodatkowych pieniędzy w momencie braku możliwości skorzystania z oferty banku czy legalnie funkcjonującej instytucji pozabankowej zwróci się do szarej strefy, czyli parabanków i lombardów, tym samym narażając się na niebezpieczeństwo popadnięcia w spiralę zadłużenia.
Nowy zapis w projekcie zmiany ustawy o nadzorze finansowym i prawie bankowym może trafić do Stałego Komitetu Rady Ministrów w najbliższy czwartek.
Sylwia Stwora