Zwiększenie uprawnień Komisji Nadzoru Finansowego w zakresie kontroli rynku firm pożyczkowych to jeden z pomysłów Ministerstwa Finansów, które zamierza znowelizować ustawę o nadzorze nad rynkiem finansowym. Sam organ nadzorczy sprzeciwia się takiej zmianie, twierdząc, że to Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów powinien pełnić funkcję nadzorczą. Zdania przedstawicieli branży pożyczkowej i finansowej w tym temacie są podzielone.
Zgodnie z propozycją resortu w sytuacji, gdy pojawi się podejrzenie, że firma pożyczkowa zbiera od swoich klientów depozyty, a nie ma do tego uprawnień, KNF mogłoby zażądać wyjaśnień odnośnie faktycznego profilu prowadzonej działalności. Gdyby postępowanie wyjaśniające potwierdziło przypuszczenie, organ nadzorczy mógłby zgłosić sprawę do prokuratury jednocześnie przekazując jej pełną dokumentację sprawy. To przełożyłoby się na sprawniejsze i szybsze rozstrzygnięcie kwestii tego, czy podmiot dopuścił się złamania prawa, czyli prowadził parabank, a nie był firmą udzielającą krótkoterminowych zobowiązań.
Aktualnie rola KNF jako organu kontrolnego w zakresie sektora pożyczkowego sprowadza się do zawiadamiania prokuratury w momencie, gdy istnieje podejrzenie prowadzenia przed przedsiębiorstwo nielegalnej działalności oraz prowadzenie listy publicznych ostrzeżeń.
Rozszerzenie kompetencji Komisji popiera Związek Firm Pożyczkowych reprezentujący sektor krótkoterminowych świadczeń.
– Branża przychylnym okiem patrzy na możliwy nadzór KNF, ponieważ w mojej ocenie Komisja prawdopodobnie jest w tej chwili jedynym organem kontroli w pełni przygotowanym merytorycznie do pełnienia tej funkcji. Aczkolwiek prawdą jest, że została powołana do zupełnie innych celów i sektor firm pożyczkowych, które udzielają pożyczek ze środków własnych, absolutnie nie mieści się w jej umocowaniach. Stąd szanse na nadzór KNF nad firmami pożyczkowymi są małe – twierdzi Jarosław Ryba, prezes ZFP i dodaje: – Nadzór UOKiK nad sektorem pozabankowym już się odbywa. Dotyczy to obszaru ochrony konsumentów i konkurencji, dlatego tutaj nie ma potrzeby żadnych zmian. Prowadzenie rejestru przez prezesa Urzędu wydaje się pomysłem absurdalnym, ponieważ nie mieści się w uprawnieniach tego podmiotu i generuje wewnętrzny konflikt interesów.
Związek widzi też alternatywne rozwiązanie dla obu instytucji.
– Funkcje nadzorcze połączone z prowadzeniem rejestru mogłoby pełnić Ministerstwo Gospodarki. Rozwiązaniem potencjalnie najefektywniejszym byłoby oddanie regulacji w ręce odpowiednio umocowanego samorządu branżowego – proponuje Jarosław Ryba.
Ze zmianami Ministerstwa nie zgadza się Krajowy Rejestr Długów.
– Nie ma potrzeby, by nadzór na firmami pożyczkowymi pełniła Komisja Nadzoru Finansowego. Jej zadaniem jest ochrona depozytów, dlatego powinna kontrolować tylko te instytucje, które zarządzają nie własnymi środkami finansowymi. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta ma potrzebne kompetencje oraz środki, by nadzorować relacje na linii firmy pożyczkowe – klient. Również UOKiK powinien prowadzić rejestr firm pożyczkowych i ewentualnie reagować, gdy łamane są prawa konsumenta – podkreśla Adam Łącki, prezes zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej SA.
Negatywnie odnosi się też do pomysłu wprowadzenia maksymalnego limitu kosztów zobowiązania.
– Wprowadzanie regulacji, które określają górny limit kosztów pożyczki, jest niepotrzebne. Takie zapisy miałby sens, gdyby na rynku istniała mocna asymetria – kilka firm pożyczkowych i duża pula ich klientów. W polskich realiach taka sytuacja nie występuje, a sektor pożyczek jest mocno konkurencyjny. O górnym limicie powinien więc decydować rynek oraz rachunek kosztów i strat zarówno po stronie firm pożyczkowych, jak i klienta – wyjaśnia prezes zarządu KRD.
Na jeszcze inne wymiar całej sprawy zwraca uwagę Margita Kaczmarek, prezes zarządu w firmie Kasomat.
– Obecne stanowisko KNF kładzie nacisk na ten aspekt do rozważań, który jest najistotniejszy w każdej branży – ustalenie metod do określenia niezbędnych, a brakujących regulacji prawnych branży pożyczkowej. Określenie organów nadzoru powinno być zawsze następstwem obowiązujących przepisów, nie odwrotnie, dlatego takie podejście Komisji nie powinno nas dziwić, zwłaszcza, że na ten moment nie ma sytuacji braku kontroli nad sektorem pozabankowym. Powinniśmy się najpierw zastanowić jak stworzyć dla klientów optymalne i bezpieczne warunki do korzystania z naszych usług. Jeżeli pozytywnie wykorzystamy opinię KNF, istnieje możliwość, by nasza działalność nie kojarzyła się w sposób negatywny, a zaczęła wyznaczać społecznie dozwoloną i pożądaną alternatywę dla branży bankowej – podkreśla.