Sto dni Tarczy Antykryzysowej. Jak nowe przepisy wpłynęły na rynek

dodał Martyna Sarniak
0 komentarze
kula ziemska w maseczce

Minęło sto dni od wejścia w życie postanowień tzw. Tarczy Antykryzysowej, która miała zminimalizować negatywny wpływ pandemii na polską gospodarkę. To dobry czas na podsumowanie wprowadzonych zmian.

Pakiet zmian ujęty w Tarczy Antykryzysowej zakładał m.in. obniżenie limitu kosztów pozaodsetkowych kredytu konsumenckiego. Ten kontrowersyjny krok mocno odbił się na całej branży pożyczkowej. W ciągu ostatnich stu dni duża część firm zniknęła z rynku pozabankowego, a cały sektor skurczył się o niemal 25 proc. działających na nim firm. Pozostałe podmioty zawiesiły swoją działalność lub zaostrzyły wymogi kredytowe.

– Z jednej strony lockdown utrudnił wielu podmiotom prowadzenie działalności akwizycyjnej, a z drugiej przyjęto nowe regulacje, które obniżając maksymalną wysokość kosztów pozaodsetkowych, uderzają w rentowność sektora. To z kolei w naturalny sposób spowodowało tymczasowe zawieszenie lub całkowite ograniczenie akcji kredytowej przez wiele podmiotów oraz zaostrzenie wymogów kredytowych przez pozostałe firmy – tłumaczy Agnieszka Wachnicka, prezes Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego.

Efektem wejścia w życie Tarczy Antykryzysowej jest gwałtowne załamanie na rynku pożyczek pozabankowych. W ciągu ostatnich stu dni pożyczkodawcy odnotowali ponad 50 proc. spadek sprzedaży. W II kwartale 2020 roku firmy pożyczkowe udzieliły pożyczek o łącznej wartości 914,9 mln zł. To aż o 64 proc. mniej w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku.

Zaostrzenie polityki kredytowej

Nowe regulacje wpłynęły na zmianę oferty produktowej firm pożyczkowych oraz zaostrzenie ich polityki kredytowej. Obecnie pożyczkodawcy oferują konsumentom zdecydowanie mniejsze kwoty. Z danych CRIF wynika, że w II kwartale 2020 roku średnia wartość pożyczki spadła o ponad 1/4 w stosunku do I kwartału. Równocześnie pożyczkodawcy coraz rzadziej udzielają zobowiązań nowym klientom.

Polacy krytyczni wobec Tarczy Antykryzysowej

Z badania przygotowanego przez IBRiS dla Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego wynika, że prawie co drugi Polak negatywnie ocenia nowe przepisy. Co piąty badany zauważył, że w tej chwili dużo trudniej jest dostać pożyczkę niż przed pandemią. Co dziesiąty przyznał, że w ciągu ostatnich trzech miesięcy osoba z jego bliskiego otoczenia miała problem z pozyskaniem pożyczki. Tymczasem zdaniem aż 66 proc. ankietowanych w obliczu trudnej sytuacji gospodarczej i społecznej rząd nie powinien ograniczać konsumentom dostępu do możliwości pożyczania pieniędzy w legalnych źródłach.

Niestety w obliczu takiego problemu Polacy często skłaniają się ku podjęciu pożyczki z innego możliwego miejsca (np. od osoby prywatnej). Aż 30 proc. badanych przyznało, że w przypadku odmowy w banku lub firmie pożyczkowej, szukaliby pieniędzy w każdym możliwym miejscu. Równocześnie 60 proc. respondentów uważa, że Polacy są bardziej skłonni zapożyczyć się byle gdzie, niż zrezygnować z zaplanowanego wydatku.

– To alarmujący fakt, że dla tak dużego grona Polaków ograniczony dostęp do pożyczania z legalnych instytucji finansowych nie stanowi przeszkody w zaciąganiu zobowiązań. Jest to o tyle niebezpieczne, że może wpędzić Polaków w pułapkę nadmiernego zadłużenia. Pamiętajmy, że prywatne pożyczki to w dużej mierze rynek, którego nie obejmują żadne regulacje” – mówi Agnieszka Wachnicka z Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego.

Koronawirus nie taki straszny

Specjaliści przewidywali, że pod wpływem trudnej sytuacji spowodowanej pandemią Polacy tłumnie zaczną podejmować zobowiązania finansowe. Tymczasem pod względem finansowym pandemia nie dała się we znaki polskim konsumentom tak, jak pierwotnie się tego obawiano. Aż 95 proc. respondentów podkreśliło, że z powodu pandemii nie musiało zaciągać żadnych dodatkowych zobowiązań, natomiast 7 na 10 Polaków deklaruje, że ich budżet domowy nie ucierpiał z powodu koronawirusa.

Podobne wpisy

Zamieść komentarz