Projekt ustawy antylichwiarskiej zakłada, że firmy pożyczkowe będą musiały mierzyć się z takimi samymi kosztami, jak średniej wielkości banki. W grę wchodzi bowiem nie tylko radykalna obniżka limitów odsetek oraz kosztów pozaodsetkowych, ale również wprowadzenie dodatkowych kosztów, którymi zostanie obciążony sektor pożyczkowy. Z tego powodu działalność pożyczkowa stanie się nieopłacalna.
Zwiększone koszty przy obniżonych odsetkach i kosztach pozaodsetkowych doprowadzą do ogromnego spadku rentowności większości firm pożyczkowych. Z tego powodu będą one musiały zrezygnować ze swojej działalności. Na skutek gwałtownego wycofania wielu ofert z rynku, klienci poszukujący finansowania dla swoich bieżących wydatków będą zmuszeni do korzystania z usług szarej strefy, lombardów oraz lichwiarskiego podziemia.
– Projekt tej ustawy w obecnym kształcie spowoduje, że zdecydowana większość firm pożyczkowych zacznie wycofywać się z tego rynku. Utrzymanie rentowności będzie po prostu niemożliwe – wskazuje w rozmowie z agencją Newseria Biznes Agnieszka Wachnicka. – Dlatego nie mogę się zgodzić z twierdzeniem, że nowe przepisy będą realnie chronić konsumentów przed praktykami lichwiarskimi. Wręcz przeciwnie. Kiedy zmniejszy się podaż pożyczek na legalnym rynku, a popyt na finansowanie nie spadnie, konsumenci będą szukać tego finansowania poza rynkiem regulowanym i zwrócą się do szarej strefy, a tam nie będą chronieni w żaden sposób.
Projekt ustawy lichwiarskiej zakłada przede wszystkim:
- wprowadzenie nowych limitów kosztów pozaodsetkowych,
- zwiększanie nadzoru nad rynkiem pożyczkowym w celu poprawy bezpieczeństwa pożyczkobiorców.
Obecny projekt ustawy antylichwiarskiej uderza jednak nie w lichwiarzy, a w działający legalnie sektor pozabankowy, sektor płatności, a nawet w SKOK-i oraz niektóre banki. Wynika to z faktu, że projekt w obecnym kształcie zupełnie pomija funkcjonowanie instytucji pożyczkowych, które działają transparentnie i zgodnie z prawem. Skupia się bowiem wyłącznie na patologiach obecnych na rynku.
– Świadczą o tym chociażby przykłady spraw sądowych, które Ministerstwo Sprawiedliwości cytuje w uzasadnieniu tego projektu. To wszystko są przykłady właśnie z czarnej i szarej strefy. One nie dotyczą firm pożyczkowych – wskazuje ekspertka.
Agnieszka Wachnicka podkreśla, że projekt ustawy antylichwiarskiej w wersji, która zaproponowana została przez Ministerstwo Sprawiedliwości, w praktyce przyczyni się do zlikwidowania sporej części rynku pożyczkowego.
– Ten projekt dramatycznie, bo aż o 60 proc., ogranicza limit kosztów pozaodsetkowych w stosunku do tego, który obowiązuje dzisiaj. Co więcej, nie ma pod to żadnych wyliczeń wskazujących, że właśnie taka wysokość jest optymalna, czyli z jednej strony ochroni konsumentów, a z drugiej umożliwi funkcjonowanie instytucjom pożyczkowym. Analizując ten rynek, my uważamy, że taka nie jest. To i wszystkie dodatkowe koszty – związane np. z oceną zdolności kredytowej czy kosztami nadzoru KNF – spowoduje, że ta działalność będzie po prostu nieopłacalna – mówi prezes Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego.
Klienci zostaną popchnięci w objęcia szarej strefy
Ze względu na brak dostępu do legalnych źródeł finansowania, np. ze względu na brak zdolności kredytowej w bankach, część konsumentów może popaść w problemy finansowe, a nawet zwrócić się w kierunku szarej strefy.
– Ustawa antylichwiarska w niektórych obszarach jest potrzebna. Na pewno potrzebne jest wzmocnienie transparentności rynku pożyczkowego i nadzoru nad nim. Ale w rozsądnych granicach i którego koszty będą dostosowane do zakresu. Natomiast dzisiaj ustawa zakłada, że firma pożyczkowa będzie ponosić koszty nadzoru na poziomie średniej wielkości banku. Przy czym zakres tego nadzoru sprowadza się wyłącznie do przekazywania danych sprawozdawczych do analizy przez Komisję Nadzoru Finansowego. W stosunku do tego, co KNF wykonuje w stosunku do banków, to jest zakres zupełnie nieporównywalny – podkreśla Agnieszka Wachnicka. – Sektor pożyczkowy jest jedynym sektorem rynku finansowego, dla którego wprowadza się dolny próg kosztów nadzoru. W przypadku żadnego innego sektora tego nie ma, a małe podmioty po prostu nie będą w stanie tego udźwignąć.
Jeszcze więcej formalności
Według obecnego projektu ustawy antylichwiarskiej do rejestru instytucji pożyczkowych mogą zostać wpisane wyłącznie te podmioty, które prowadzą działalność w formie spółki akcyjnej, a ich kapitał zakładowy wynosi co najmniej 1 mln zł. W myśl projektu nadzór nad działalnością instytucji pożyczkowych będzie pełniła Komisja Nadzoru Finansowego. W przypadku wykrycia naruszeń będzie ona mogła nałożyć na firmę karę pieniężną. Jej maksymalna wysokość to nawet 15 mln zł.
Projekt ustawy antylichwiarskiej obliguje firmy pożyczkowe do wdrożenia nowych procedur w zakresie weryfikacji klientów. Pożyczkodawcy będą zatem musieli już nie tylko oceniać zdolność kredytową potencjalnego pożyczkobiorcy. Konieczne będzie także weryfikowanie osiąganych przez niego dochodów i wydatków.
W momencie, gdy z dokumentów przedstawionych przez konsumenta wyniknie, iż o ponad pół roku spóźnia się on w spłacie innego zobowiązania, a mimo to otrzyma pożyczkę, wówczas pożyczkodawca musi liczyć się z dotkliwymi konsekwencjami. W takiej sytuacji bowiem zbycie wierzytelności z tej umowy będzie nieważne. Z kolei samo dochodzenie określonych wierzytelności będzie możliwe wyłącznie wtedy, gdy wcześniejsze zobowiązanie zostanie spłacone albo wygaśnie.
– Problem polega na tym, że dziś nie ma w Polsce żadnego źródła zewnętrznego, które jest w stanie dać firmom pożyczkowym informacje o wydatkach konsumenta. Nikt nie monitoruje tego, ile i na co wydajemy. Dlatego jest to wymóg fikcyjny. Na etapie prac parlamentarnych należałoby przeformułować te propozycje Ministerstwa Sprawiedliwości, ponieważ nijak nie przystają do rzeczywistości. Odebranie papierowego oświadczenia od konsumenta w sytuacji, kiedy duża część rynku świadczy usługi wyłącznie w formule online, jest po prostu niewykonalne tudzież znacznie utrudniające taką działalność. Podobnie jak dalsza weryfikacja. Dzisiaj mamy modele scoringowe, wspierane algorytmami sztucznej inteligencji. Pozwalają one dość dobrze oceniać zdolność kredytową konsumentów. Nie musimy w tym celu uciekać się do archaicznych metod dzwonienia do pracodawcy czy poszukiwania zaświadczeń w ZUS-ie – podkreśla Agnieszka Wachnicka.
Los sektora pozabankowego pozostaje niepewny
Pod koniec stycznia w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy antylichwiarskiej. Następnie projekt ten został oddany pod rozwagę komisji sprawiedliwości i praw człowieka oraz finansów. Według prezes Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego to właśnie od ostatecznego kształtu zależeć będą dalsze losy sektora pozabankowego w Polsce.
Specjalistka przypomina, że na szczeblu unijnym cały czas trwają również prace nad dyrektywą CCD II. Obejmuje ona swoim zasięgiem kredyty konsumenckie, w związku z czym wprowadzi szereg poważnych zmian także w działalności instytucji pożyczkowych.
– Mamy w UE otwarty proces rewizji dyrektywy o kredycie konsumenckim, który znacząco przemodeluje wymogi dla rynku kredytu konsumenckiego, czyli banków, SKOK-ów, jak również firm pożyczkowych. To są przepisy, które uwzględniają postępującą cyfryzację. Tutaj należy upatrywać dalszego rozwoju sektora pożyczkowego – uwzględniającego modele cyfrowe, wspartego nowoczesnymi technologiami takimi jak sztuczna inteligencja i opartego na współpracy z podmiotami, które dostarczają innowacyjnych rozwiązań np. do oceny zdolności kredytowej – mówi Agnieszka Wachnicka.