Brytyjski rynek pozabankowy po wprowadzeniu limitu kosztów pożyczki

dodał Sylwia Stwora
1 komentarzy

Wraz z 2 stycznia firmy działające na terenie Wielkiej Brytanii i specjalizujące się w krótkoterminowych pożyczkach muszą podporządkować się nowym przepisom, które mocno ograniczają koszty związane z udzieleniem chwilówek. Oprocentowanie oraz opłaty łącznie nie mogą być wyższe niż 100 proc. wysokości świadczenia. Statystyczny pożyczkobiorca na nowych regulacjach może zaoszczędzić nawet 193 funty rocznie.

brytyjski rynek pozabankowyNowe wymagania to efekt działań FCA (Financial Conduct Authority), brytyjskiego odpowiednika Komisji Nadzoru Finansowego, który postanowił w końcu ukrócić praktyki związane z pobieraniem przez firmy pożyczkowe nieraz niebotycznych opłat za udzielenie chwilówki. Wraz z początkiem roku dzienny koszt zobowiązania nie może być wyższy niż 0,8 proc. pożyczonej sumy. Przykładowo, przy zadłużeniu na kwotę 100 funtów z okresem spłaty wynoszącym 30 dni pożyczkobiorca zapłaci już nie 30, a 24 funty. Jeśli chodzi o całkowity koszt świadczenia nie może on przekraczać 100 proc. wartości świadczenia. Limitem objęto również prowizje pobierane za nieterminowość. Nakładana z tego tytułu kara nie może przekraczać 15 funtów.

Według szacunków FCA, nowe regulacje mogą przyczynić się do zmniejszenia dochodów sektora pozabankowego o ok. 42 proc., co przy rocznych wynikach rzędu 1 mld funtów oznacza stratę w wysokości 420 mln funtów. Jeśli chodzi o liczbę klientów branży pożyczkowej, może ulec ona zmniejszeniu o 7 proc., czyli ok. 70 tys. osób. Jednocześnie brytyjski regulator rynku finansowego zauważa, że ograniczenia nie mają na celu unicestwienia sektora chwilówek, a jedynie uczynienie go bezpieczniejszym. Nie trudno jednak domyślić się, że krąg firm oferujących alternatywne rozwiązanie dla bankowych kredytów ulegnie znacznemu zmniejszeniu. Drobne podmioty prawdopodobnie znikną z rynku z powodu nierentowności biznesu, a większe instytucje będą musiały przyzwyczaić się do mniejszych przychodów. Brytyjskie firmy pożyczkowe muszą również przeprowadzać bardziej szczegółową analizę wiarygodności potencjalnego klienta.

Najszybciej do zmian przystosowała się Wonga, będąca czołowym pożyczkodawcą na Wyspach. Firma wdrożyła w życie nowe przepisy już w połowie grudnia ubiegłego roku. Z tabel opłat firmy zniknęło Annual percentage rate (roczna stopa procentowa) rzędu 5893 proc. Teraz APR oscyluje na poziomie 1509 proc. Pożyczkodawca obniżył też dzienny koszt wynikający z udzielonego zobowiązania z 1 do 0,8 proc., a koszt za zwłokę w płatnościach nie wynosi już 20, ale ustawowe 15 funtów. Jednocześnie podwyższeniu z 1 do 50 funtów uległa wysokość najniższej pożyczki, o jaką można ubiegać się u brytyjskiej firmy z sektora okołobankowego. Szybkość działania Wongi raczej nie powinna dziwić. Pożyczkodawca dąży do ocieplenia wizerunku po kilku zdarzeniach, które mocno nadszarpnęły jej reputację. Chodzi m.in. o wysyłanie do klientów wezwań do zapłaty należności przez nieistniejącą kancelarię prawną czy pobieranie zawyżonych opłat. Pożyczkodawca był też atakowany z powodu reklam z kukiełkami-staruszkami w Polsce znanymi jako Miecio, Mira i Włada, charakteryzującymi się dość ironicznymi wypowiedziami i niekonwencjonalnymi pomysłami. Chodziło o czas emisji, który w większości przypadał na godziny, w których dominowały programy dla dzieci. Wiadomo, że maluchy lubią naśladować ciekawe postacie i łatwo przyswajają sobie nowe zwroty oraz słowa. Ostatecznie Wonga pozbyła się swoich brand heroes.

Nie tylko Brytyjczycy idą za przykładem Australii czy Finlandii, gdzie od dawna walczą z lichwą. W sierpniu 2013 roku Ministerstwo Finansów przedstawiło projekt zmian ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym, który ma uregulować funkcjonowanie polskiego sektora pozabankowego. Obecnie propozycja zmian zakładająca m.in. stały limit kosztów pożyczki niezależnie od długości trwania zobowiązania wciąż podlega konsultacjom.

 

 

Sylwia Stwora

Podobne wpisy

1 komentarzy

Inwestor 2 lutego 2015 - 16:11

Takiemu gigantowi jak WONGA raczej nic nie grozi. W Polsce prawo niby w przygotowaniu, ale rynek bardziej rozbity. Nawet gdyby przychodu miały spać firmom pożyczkowym o 50% to i tak dalej będzie im się dobrze wiodło. Nie oczekiwałbym upadku branży. To przecież nikomu na rękę. No w zasadzie jest jedna firma, której to na rękę (P……T) Ogólnie utrzymają się molochy, reszta out.

Odpowiedz

Zamieść komentarz