Nie unikaj wierzyciela

dodał Rafał Tomkowicz
0 komentarze

Trzy liczby. 4 398 245 938 zł – tyle na dzień 12 października i godzinę 20:00 wynosi dług publiczny Polski. 23 242 342 zł to całkowita kwota zobowiązania najbardziej zadłużonego Polaka. Z kolei 145 tys. zł to moje aktualne saldo zadłużeń wobec instytucji finansowych. Robi wrażenie? Dwie pierwsze wartości z pewnością. Trzecia? Powiem szczere, w chwili obecnej to dobrze przemyślana, świadomie zaciągnięta, stale kontrolowana oraz zabezpieczona suma pożyczonych pieniędzy, która pozwala mi żyć na przyzwoitym poziomie. Mam dobrą pracę, wspaniałą rodzinę, własne mieszkanie i średniej klasy samochód (nawet dwa). Ale nie zawsze było tak dobrze.

Kredyt hipoteczny i inne zobowiązania

Moje wejście w dorosłe życie generalnie nie różniło się wiele od tych spotykanych na co dzień. Ślub, własna działalności gospodarcza, która w dobrej koniunkturze szybko umożliwiła mi zakup samochodu oraz własnej nieruchomości. Był wprawdzie kredyt hipoteczny, jednak udało się go w ponad 50% sfinansować ze środków własnych. Gdy na świat ma przyjść mój pierwszy syn i wiem, że w związku z tym życie całkowicie się zmieni, staje się rzecz zamydlająca moje szczęście. Sytuacja w branży meblowej, w której działałem, zaczyna przybierać nieoczekiwany rozwój. W ciągu 6 miesięcy praktycznie muszą zamknąć firmę, niestety nie unikając przy tym kłopotów finansowych i nabywając niemałej wartości długów wobec byłych kontrahentów. Ambitnie i bez chowania głowy w piasek zaczynam pracę na dwa etaty. Udaje mi się także porozumieć z wierzycielami, co do harmonogramów spłat moich zobowiązań. Stawiam sobie za cel jak najszybsze uregulowanie długów i wyjście na prostą. Jak to w zwykle takich chwilach bywa, mocno zaciskam pasa. Brakuje na podstawowe wydatki typu paliwo do samochodu.

Nie mogę pozwolić sobie na rodzinne wakacje. Ale uśmiechnięta twarz dziecka wyzwala w człowieku tyle energii i woli, że jest w stanie znieść wszystko, aby tylko osiągnąć małymi krokami wcześniej założony, a co ważne – mierzalny cel. W międzyczasie rozpoczynam przygodę z korporacjami. Przechodząc kolejne szczeble kariery w instytucjach finansowych nabieram dużego doświadczenia w aspektach handlowych oraz tych, związanych z zarządzaniem zespołami windykacyjnymi i sprzedażowymi, a także procesami dotyczącymi konstrukcji produktów bankowych. Jednak niepohamowana ambicja mocno daje się we znaki. Z czasem podejmuję decyzję porzuceniu dobrze płatnej pracy z pełnym tzw. pakietem dodatkowym (samochód, komórka, komputer) na rzecz prowadzenia własnego biznesu, aby mieć poczucie bycia niezależnym. Tutaj po raz drugi czeka mnie konfrontacja z rzeczywistością. Paradoksalnie, jakieś pół roku po odejściu z banku, oczekuję na przyjście na świat drugiego dziecka. Wcześniej się nie decydowałem, bo twierdziłem, że jeszcze nie teraz, bo to głównie wydatki. Tymczasem po raz drugi muszę zmierzyć się z przeciwnościami losu, który najczęściej w takich sytuacjach nie jest łaskawy. Biznes, który rozkręcam (działalności internetowa polegająca na doradztwie finansowym) idzie powoli. Nie mam comiesięcznego wynagrodzenia, tak jak to miało miejsce w korporacjach tylko polegam na własnych działaniach. Szybko kończą się oszczędności, a narodziny potomka coraz bliżej.

Ciążące na mnie zobowiązania (przede wszystkim kredyt hipoteczny), nie zostały „anulowane” wraz z podpisaniem obiegówki u ostatniego pracodawcy, dlatego konieczne stało się kierowanie wolnych środków w stronę spłaty jednych należności, kosztem nie zaspokajania innych płatności. Przyznam szczerze, że dużo pomogła mi tu wiedza na temat sposobu rozliczania kredytów, pożyczek i prewencji działań windykacyjnych. Wiedziałem, co i w którym momencie płacić priorytetowo. Dzięki wytrwałości i wierze w to, że uda mi się zrealizować postawione przed sobą założenia, zacząłem wychodzić na prostą. Z pełną konsekwencją i realizacją kolejnych działań dziś jestem w miejscu, w którym wydaje mi się, że jestem bezpieczny. Z pewnością tak nie jest. Jednak z dużym optymizmem mogę patrzeć w przyszłość oraz dzielić się swoim bagażem doświadczeń z innymi. Nie mogę wykluczyć, że nie popełnię żadnego błędu. Ważne jest jeszcze coś. W czasie gdy miałem kłopoty i brakowało mi pieniędzy, nie starłem się zgonić winny na innych. Nie unikałem kontaktu z wierzycielami. Rozmawiałem, zawierałem ugody i starałem się rozplanować wszystko tak racjonalnie, aby moje potrzeby i zachcianki nie przesłaniały mi obowiązku wywiązywania się z kolejnych umów.

Trzymaj rękę na pulsie

Myślisz sobie, to mnie nie dotyczy. To nie moje życie. I masz rację. Chciałbym tylko, aby moja historia uświadomiła Ci powagę sytuacji oraz przewrotność losu. Dziś możesz mieć wszystko i być spokojnym człowiekiem, ale w wyniku nieszczęśliwych zdarzeń czy odważnych decyzji, możesz stać się kłębkiem nerwów i liczyć każdy wydany grosz. Po przeczytaniu dekalogu świadomego pożyczania nie musisz stosować się do przedstawionych tu zasad. Jednak wiedz jedno – zawsze warto, choć w najmniejszym stopniu, zacząć przewidywać, co może się zdarzyć i jak w razie konieczności zapobiegać przykrym konsekwencjom błędnych decyzji finansowych.

Podobne wpisy

Zamieść komentarz